Translate

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział XII

Lilly od razu pobiegła na diabelski młyn. Wsiedliśmy do jednej kabiny i Michael sprawdził, czy jesteśmy dobrze zapięte. Kiedy byliśmy na samej górze, oparł podbródek o moje ramię. Odwróciłam głowę w jego stronę i cmoknęłam go w usta.
-Fuuuu!- żachnęła się Lilly.
-Tak? To patrz teraz.
Mike pocałował mnie długo i namiętnie.
-Bleee!
Zaśmialiśmy się. Po powrocie do domu, Michael zaprosił mnie na romantyczną kolację.
-A z jakiej to okazji?- zapytałam. 
-A tak o. Nie mogę cię już nigdzie zabrać?
-Wcale tak nie powiedziałam. 
-Więc ubierz się ładnie- wyszczerzył swoje białe kiełki. 
Wieczorem Mike zabrał mnie do restauracji. Zamówiliśmy coś i czekaliśmy na dania, popijając wino. Michael głaskał moją dłoń kciukiem. Nagle do restauracji wszedł Jake. Podszedł do nas. 
-Co ty tu robisz?!- zapytałam zła, że zepsuł nam wieczór. 
-Przyszedłem do ciebie. Rose, kocham cię i nie mam zamiaru zostawić. Proszę. Wróć do mnie. 
Zerknęłam na Mika. Był czerwony ze złości i, gdyby miał broń, to pewnie zastrzeliłby go. 
-Jake, do cholery! Mówiłam ci, że jestem szczęśliwa z Michaelem. 
-Właśnie, więc albo się stąd ewakuujesz, albo nakopię ci do tyłka! ROZUMIESZ?!- krzyknął. 
-Rose jeszcze będzie moja. Zobaczysz. 
Mike zerwał się z miejsca i miał zamiar gonić Jake'a ale powstrzymałam go w ostatniej chwili. Mój eks i tak uciekł w popłochu. Przez resztę wieczoru, Michael był zły i niespokojny. 
-Kochanie- złapałam jego dłoń- Spójrz na mnie.  
Skierował swój wzrok na moją twarz. 
-On już poszedł. Uśmiechnij się. 
Nie udało mi się go pocieszyć. Potem pojechaliśmy do domu. Po wzięciu kąpieli i przebraniu się w piżamy, usiadłam koło Mika na łóżku. Złapałam jego dłoń i spojrzałam w oczy. 
-Skarbie, nie bądź na mnie zły.
-Nie jestem. Jestem zły na niego. Boję się, że on mi cię odbije.
-Ufasz mi?
-Oczywiście.
-Więc nie masz się o co martwić. Kocham ciebie i tylko ciebie. W moim sercu nie ma miejsca na innego mężczyznę.
-To dobrze, bo nie zniósłbym zdrady. Jesteś moja i tylko ja mam do ciebie prawo. Inaczej zastrzelę tego, który będzie się do ciebie dobierał.
-Ale to samo tyczy się ciebie. Jeżeli chodzi o zdradę, to skręcę kark każdej. Ty też dostaniesz lanie.
-Zapamiętam, ty moja zazdrośnico.
-Chodźmy już spać. Dobranoc Mike.
-Dobranoc kochanie.
Zamknęłam oczy i oddałam się snowi. Obudziłam się koło ósmej. Michael jeszcze spał, więc delikatnie wyślizgnęłam się z jego objęć i założywszy szlafrok zeszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie kakao. Nagle poczułam ucisk na brzuchu.
-A kto to mi uciekł z samego rana? Dzień dobry.
Po tych słowach Michael pocałował mnie w szyję.
-Dzień dobry drogi Panie. Co życzy sobie Pan do jedzenia?
Spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Ciebie- odrzekł.
-Przykro mi, ale tego dzisiaj nie serwujemy.
-Hm. To może gofry?
-Dobry pomysł.
Kiedy na niego zerknęłam, to uświadomiłam sobie, że jest w samych bokserkach. Zakryłam teatralnie oczy.
-Michael, błagam. Załóż coś na siebie.
-Mam na sobie bokserki. Przecież widziałaś mnie już nawet bez nich.
-Ja tak, ale Sam, Lilly i Janet niekoniecznie.
-To niech lepiej się przyzwyczają.
Założyłam ręce na biodrach i uniosłam brew.
-No dobrze. Zaraz wracam.
Kiedy postawiłam pierwszą porcję gofrów, Mike zszedł ubrany w białą koszulkę z krótkim rękawem, jasne jeansy i białe skarpetki.
-Kochanie?
-Tak?
-Pójdziesz dzisiaj ze mną wieczorem na spacer?- zapytał mnie.
-Na spacer? Myślałam, że ich nie lubisz.
-Ludzie się zmieniają. Proszę.
-No dobrze. A gdzie pójdziemy?
-Do parku. Ale więcej nic ci nie zdradzę.
-Taki jesteś? Zgoda!- udałam obrażoną.
Usłyszałam, jak podchodzi do mnie od tyłu, obejmuje w pasie i całuje w szyję.
-Nie obrażaj się na mnie.
-A niby dlaczego?
-Bo za bardzo mnie kochasz- wyszeptał zmysłowo.
-Masz to na piśmie?
-Nie. Ale dałaś mi inny dowód- poczułam, jak się uśmiecha.
-Nie przesadzasz?- zaśmiałam się.
-Nie.
Resztę dnia spędziliśmy siedząc w domu. w końcu pod wieczór ubrałam się ciepło i wyszliśmy. Mike złapał mnie za rękę Potem znaleźliśmy jakąś ławkę i usiedliśmy sobie. Znaczy, ja usiadłam, a Michael spojrzał mi w oczy i kucnął przede mną.
-Rose... Posłuchaj... Ten czas, który spędziliśmy razem, co prawda niedługi, dał mi do myślenia. I... nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie. Więc chcę Cię zapytać...- klęknął na jedno kolano- Wyjdziesz za mnie...?
Przez chwilę analizowałam sytuację, ale po chwili rzuciłam mu się na szyję, wywracając go do tyłu, i krzyknęłam:
-Tak! Oczywiście, że tak!
Mike odchylił się lekko i nasunął mi obrączkę na palec. Pocałowałam go delikatnie. Pospacerowaliśmy jeszcze trochę, po czym wróciliśmy do domu. Wzięliśmy wspólny prysznic, po czym położyliśmy się spać. Mike objął mnie lekko ramieniem.
-Dobranoc kochanie- cmoknął mnie w policzek.
-Dobranoc.
Zasnęłam w objęciach człowieka, którego kochałam ponad życie...

1 komentarz: